wtorek, 13 marca 2012

Zapiekane małże



Razem z tą potrawą zabieram Was w podróż na Włoch.

Kiedy będziecie ją przygotowywać, ważne jest żeby dokładnie oczyścić małże.  Moczymy je w osolonej wodzie pół godziny, aby wypłukać piasek. Odrywamy tzw. brody (bisiory) i czyścimy szczoteczką. Otwarte uderzamy w stół, jeśli się nie zamkną – wyrzucamy, bo znaczy to, że małż jest martwy, a zjedzenie go grozi nieprzyjemnym zatruciem. Odwrotnie rzecz się ma po ugotowaniu - wtedy wyrzucamy te małże, które się nie otworzyły.

Małże najsmaczniejsze są podobno w miesiącach, w których nazwie występuje „R”, czyli we włoskim styczniu, maju, czerwcu, lipcu i sierpniu. O tej neapolitańskiej tradycji dowiedziałam się z przepięknie ilustrowanej ksiązki „Mamma Mia – prawdziwa kuchnia włoska”, skąd zaczerpnęłam poniższy przepis.

My, choć nie jedliśmy małży w najlepszym dla nich okresie, i tak były fantastyczne! Udało mi się też dzięki temu przepisowi przekonać do małży tych najbardziej opornych – rodziców, a nawet babcię!


Składniki: 
0,5 kg muli
2 łyżki bułki tartej
2 kromki chleba namoczone w wodzie
1 ząbek czosnku
2 duże pomidory obrane ze skóry i pokrojone w drobną kostkę
1 ostra papryczka peperoncino
2 łyżki oliwy z oliwek
pęczek natki pietruszki posiekany
sól i pieprz


Przygotowanie:
1.
Mule moczymy w wodzie z solą i czyścimy.
Otwarte uderzamy w stół, jeśli się nie zamkną – wyrzucamy.
 2.
Na patelni podsmażamy oliwę z oliwek z posiekanym czosnkiem. Dodajemy drobno posiekaną papryczkę peperoncino i  pomidory (jeśli wolicie mniej ostre dania, usuńcie z papryki pestki). Smażymy około 2 minut, po czym dorzucamy na patelnię odciśnięty z wody chleb, razem z bułką tartą i posiekaną natką pietruszki. Całość doprawiamy solą i pieprzem.
 3.
Wyczyszczone małże wrzucamy na rozgrzaną patelnię, przykrywamy i trzymając mocno rondel i przykrywkę potrząsamy, co jakiś czas, aż się otworzą.
 4.
Faszerujemy je przygotowaną mieszanką i zapiekamy 5-8 minut w tem. 200’C.
Podajemy gorące z pieczywem i białym winem.

1 komentarz:

  1. aleeee pyszności ;)
    pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie!
    szana-banana,
    www.gastronomygo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń