Ten post powinna napisać moja babcia Róża, która jest niekwestionowanym autorytetem i mistrzem w kwestii wszelakich ciast drożdżowych. Ponad 60-letnie doświadczenie w tej kwestii mówi samo za siebie…
Może więc w ogóle nie powinnam stawać do boju i rzucać wyzwania pieczeniu ciast drożdżowych… Ale, zaraz, zaraz, skoro moja babcia ma tak wielki talent kulinarny, to być może i mi coś niecoś z tego talentu w genach się dostało. Ruszam więc do kuchni i biorę się za wyrabianie ciasta J
Ciasta drożdżowe mają w sobie pewną magiczną moc łagodzenia konfliktów. Jak już człowiek się ‘powyżywa’ podczas jego wyrabiania nie ma siły na kłótnie, ba! Tych kłótni podczas przygotowywania ciasta drożdżowego być nie może, bo według babcinej mądrości, takie ciasto nie wyrośnie jak należy.
Składniki:
4 szklanki mąki pszennej
5 dag drożdży świeżych
½ szklanki cukru
¾ szklanki mleka
½ łyżeczki soli
6 żółtek
½ łyżki skórki otartej z cytryny
½ łyżki skórki otartej z pomarańczy
½ szklanki rodzynek
100 ml ciemnego rumu
Wykonanie:
Zalewamy rodzynki rumem i odstawiamy na noc.
Drożdże mieszamy z ¼ szklanki cieplej wody, łyżeczką cukru i łyżeczką mąki. Odstawiamy na 15 minut w ciepłe miejsce.
Do dużej miski przesiewamy mąkę, wlewamy ciepłe mleko, wyrośnięty zaczyn. Wsypujemy sól, cukier, dodajemy żółtka i skórki z cytrusów. Wyrabiamy ciasto, stopniowo dolewając do niego roztopione masło.
Gdy zacznie odchodzić od reki, przykrywamy je lniana ściereczką i odstawiamy na 1 godzinę.
Po tym czasie dodajemy do ciasta rodzynki z alkoholem i wyrabiamy jeszcze przez chwilę.
Napełniamy ciastem dużą formę na babkę, wysmarowaną masłem i wysypaną mąką. Odstawiamy ponownie na 1 godzinę, po czym pieczemy 45 minut w temperaturze 180’C.
Babkę można udekorować lukrem cytrynowym (2 łyżki soku z cytryny mieszamy z ¾ szklanki cukru pudru) i cukrowa posypką.
Smacznego!