wtorek, 8 listopada 2011

Żelazowa Wola

Dzisiejszy dzień upłynął nam pod znakiem spacerów, a Wam?
Poznajecie ten biały dworek na zdjęciu w tle?

 
Tak, tak, to Żelazowa Wola. Wstyd się przyznać, ale choć w Warszawie mieszkam od dwóch lat, byłam tam pierwszy raz.  Chciałabym jednak, żeby dzisiejsze odwiedziny zapoczątkowały kolejne, bo zakochałam się w tym miejscu.
Fakt, na muzeum wystarczy przeznaczyć zaledwie pół godziny, a co potem? Delektowanie się ciszą, przyrodą w przeuroczym, okalającym dworek parku, gdzie dyskretnie słychać muzykę Chopina i 'carpe diem' po prostu kontemplowanie tego spokoju i relaks :)
Plusem wizyty w Żelazowej Woli w środku tygodnia i o tej porze roku było to, że byliśmy jednymi z nielicznych odwiedzających to miejsce, wszystkich, z pracownikami włącznie, można było policzyć na palcach obu rąk, oraz fakt, że we wtorki wstęp do muzeum i parku jest bezpłatny (normalnie 23 złote, ulgowy 14).

Zmieniłam też dzisiaj zdanie o Magdzie Gessler, do której fanklubu dotychczas nie należałam. Głód zmusił nas do zjedzenia w jej restauracji 'Polka' i sprawił, że wyszłam z tego miejsca zauroczona - wystrojem, obsługą, jedzeniem i jeszcze raz wystrojem :)

Żelazowa Wola jest cudownym miejscem na spędzenie dnia. A w drodze powrotnej do Warszawy tym, którym jeszcze mało wrażeń, polecam spacer po Parku Kampinoskim. Tylko uważajcie, bo możecie stanąć oko w oko z jego mieszkańcem - łosiem ;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz